Wykład, którego udzieliła z okazji ostatniej odsłony World Press Photo.
Mówi tam miedzy innymi o tym, że nie poddała się cyfrowej rewolucji. Wciąż robi zdjęcia na slajdach, analogowym aparatem. Nie korzysta z Photoshopa. Jejku! To jak żyjący dinozaur!
;) owszem, to jak dinozaur, ale obawiam się, że wszystkich nas czeka pełna digitalizacja.
OdpowiedzUsuńPiszę to mimo, że niedawno nabyłem Ikoflexa z 1939r. z kultowym szkłem Tessar 3,5/80, a za parę dni dotrze do mnie paczka z Yashica-MAT
Myślę, że fotografia analogowa będzie z czasem coraz droższa i przez to coraz mniej popularna, aż w końcu stanie się ciekawostką w rodzaju gumy czy otworka. Oby nie za szybko, bo też zainwestowałam w nowy sprzęt.
OdpowiedzUsuńNie mam nic przeciw digitalizacji poza jedną jej wadą: wszystkie te cyfrowe zdjęcia są strasznie nietrwałe. Zaczynając od łatwości kasowania, po kiepskie możliwości archiwizacji.
Przecież zawsze można wydrukować na dobrym papierze i po krzyku... Kiepskie możliwości archiwizacji? 4 dyski po 2 TB każdy i depozyt...Poza tym nieoceniona łatwość i szybkość znajdowania tego, czego się szuka... Całe to ględzenie o wyższości świąt Bożego Narodzenia (analog) nad Wielkiej Nocy (cyfra), tak popularne na wszelakich forach/blogach, sprawia, że czuję w sobie tytuł jednej z książek Sartre'a...
OdpowiedzUsuńAle ochota do dalszego czytania Pani bloga mi jeszcze nie minęła ;)
Dzięki za linka do wykładu.
Pozdrawiam