Zazwyczaj piszę tu o moich fotograficznych fascynacjach, tym razem chciałam podzielić się moim własnym doświadczeniem (fotograficznym, ale nie tylko).
Mniej więcej od roku pracuję nad cyklem fotograficznym dotyczącym przeżyć i emocji kobiet związanych z porodem. Nie ukrywam, że od czasu kiedy na świecie pojawił się Feliks, temat porodu jest dla mnie fascynujący. W naszej kulturze dominuje bardzo dziwny, niepełny obraz tego wydarzenia. Poród kojarzy się ze szpitalem, z bólem, upokorzeniem, z jakąś krwawą jatką. Mało który mężczyzna zazdrości kobietom możliwości doświadczenia czegoś takiego. Wiele kobiet w ciąży decyduje się na cesarkę na życzenie, żeby uniknąć traumy, którą się je straszy.
Tymczasem rzeczywistość bywa zupełnie inna. Poród to najbardziej niesamowite, ekstremalne i wyzwalające doświadczenie, jakie mi się przytrafiło. W czasie pracy nad projektem zdążyłam się już przekonać, że wiele kobiet podziela moje zdanie. Próbuję więc opowiedzieć o tym, jak niezwykły jest ten czas: kiedy hormony wywołują narkotyczny high, kiedy świat wokół znika i liczy się tylko tu i teraz. Poród jest jak bieg maratoński: w trakcie boli i jest ciężko, ale też ma się poczucie siły, niebywałej dumy i przekraczania ograniczeń swojego ciała. Nie mówiąc o tym, że dotyka się spraw fundamentalnych.
Wciąż szukam kobiet, które zechcą wziąć udział w projekcie, więc jeśli czytają mnie przyszłe matki, lub jeśli znacie takowe – zapraszam! Więcej informacji o projekcie znajdziecie TUTAJ.