Znalazłam dziś na stronie Feminoteki ciekawy tekst Anny Zdrojewskiej, dotyczący ciała kobiet po ciąży: zmian, które w nim zachodzą, a przede wszystkim stosunku kobiet do tych zmian: pełnego wstydu i tęsknoty za utraconą nieskazitelnością. Autorka przywołuje w tekście zdjęcie Nan Goldin, przedstawiające przyjaciółkę Goldin - Valerie - i jej poorany rozstępami brzuch.
Zdrojewska pisze: "Kilka lat temu zobaczyłam zdjęcie Nan Goldin. Był na nim brzuch pokryty grubą siecią rozstępów. Skóra wyglądała tak, jakby kot ostrzył sobie na niej pazury. Rozstępy nie zdążyły jeszcze zblednąć. Drastyczna - tak określiłabym tę fotografię. Wyłom w świecie znanych mi obrazów. Zawieszona obok zdjęć przedstawiających heroinistów i ofiary przemocy najgłębiej wryła mi się w pamięć zwykłym, jak się później miałam dowiedzieć, kobiecym brzuchem po ciąży." (Tu można przeczytać tekst w całości.)
Zaciekawiło mnie to, ponieważ dobrze pamiętam, jak odmienne wrażenie zrobił na mnie portret Valerie. Jest na nim dumna, wręcz bezwstydna kobieta, patrząca ze śmiałością w obiektyw, ani trochę nie zawstydzona tym, że jej brzuch daleki jest od ideału z kolorowych magazynów. Wobec tej pewności siebie, tej siły w spojrzeniu, rozstępy na brzuchu stawały się bardziej pamiątką po ciąży, niż skazą na urodzie. Było dla mnie w tej fotografii coś bardzo pociągającego. Kojarzyła mi się z plemionami afrykańskimi, które dobrowolnie poddają się skaryfikacji i noszą swoje blizny z dumą.
Z resztą wystarczy popatrzeć na inne zdjęcia Valerie, autorstwa Goldin. Zmysłowa, piękna, trochę dzika kobieta - bardzo odbiegająca od medialnych kanonów urody - a jednoczenie sprawiająca wrażenie kogoś, kto te kanony ma głęboko w poważaniu. Ech, chciałabym taka być.
Zdrojewska pisze o kulturowej presji wywieranej na kobiety, by "po ciąży" doprowadzić ciało do stanu "sprzed ciąży", by zatrzeć wszelkie ślady wydarzenia, które bywa największym życiowym przełomem. Pisze o tym, że jesteśmy obarczane wstydem za coś, co jest nieuniknione, co nie jest wynikiem zaniedbania, lecz naturalną koleją rzeczy. Kiedy patrzę na zdjęcie Valerie, chcę wierzyć, że czasem wystarczy wziąć głęboki wdech, podnieść głowę i pokazać tej kulturowej opresji środkowy palec.
Żródło: Nan Goldin “The Devil’s Playground”
Bardzo dobrze skontrastowałaś feministyczny, ideologiczny tekst z własną (wg mnie poprawną) interpretacją fotogramu Goldin.
OdpowiedzUsuńCzy dostanę piątkę do dziennika? :)))
OdpowiedzUsuńOczywiście, proszę bardzo: 5 (słownie: piątka) ;]
OdpowiedzUsuń