Tym razem nie będzie ilustracji do posta, bo zdjęcia nie mogę od dawna nigdzie znaleźć. Chodzi o fotografię Avedona - potret Antonioniego i Moniki Vitti. Widziałam to zdjęcie jakieś 5 lat temu na zajęciach w szkole fotograficznej i od tamtej pory nie mogę o nim zapomnieć.
W mojej głowie mam zapisany taki obraz: na białym tle, w planie amerykańskim stoją obok siebie Michelangelo Antonioni i Monika Vitti. W pierwszej chwili uwagę przyciąga jego postać: typ silnego faceta, który wie, czego chce i nie da sobie w kaszę dmuchać. Patrzy w obiektyw takim wzrokiem, że aż człowieka onieśmiela. Monika Vitti jest jakby dodatkiem, jakby schowana w jego cieniu, jakby mniej istotna na tym zdjęciu. Aż do momentu, kiedy widz przesunie wzrok niżej i zobaczy, że ten silny facet ściska dłoń swojej kobiety jak chłopiec dłoń swojej matki.
Najciekawsze dla mnie jest, że widziałam to zdjęcie dawno temu, przez chwilę. Mam słabą pamięć i nie bardzo jej ufam (może dlatego tak pociąga mnie fotografia). Zastanawiam się, ile z tego opisu powyżej jest prawdą, a ile moją wyobraźnią. Bardzo chciałabym to zdjęcie znowu zobaczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz